środa, 22 stycznia 2014

Ostatnio nawał obowiązków, studia, praca i jakieś niewytłumaczalne chroniczne zmęczenie - dorosłość chyba, bo innego wytłumaczenia nie mam.

Udało nam się ostatnio wyrwać na trening inny niż nasze tradycyjne na nadodrzańskich wałach. Zapakowaliśmy rower i pojechaliśy do Turawy, Paweł sobie biegał, a my z psiakami przy rowerze, wróciliśmy zmęczeni ale za to jacy szczęśliwi :)!








W tych ostatnich zimowych dniach i przy tej zimowej aurze, ciągle łapią jakieś smuty, dookoła tak szaro-buro i ponuro, że tylko te przejażdżki z psami dają szansę na oderwanie się od tej szalonej pogoni za codziennością.

A tak w ogóle obecnie na tymczasie mamy takie o to maleństwo:






Prawda, że identyczna jak mój Kovu?? Jest u nas na tyczasie i czeka na SWOICH właścicieli. Jacyś chętni na to cudo:)?

1 komentarz:

  1. kocham wały naodrzańskie ;)
    piesek jest przecudowny ale nigdy nie zdecyduje się na psiaka w moim 30metrowym mieszkanku, to byłaby katorga dla niego, ale kiedyś...kto wie :)

    OdpowiedzUsuń