czwartek, 30 maja 2013

Kokursowe

O konkursie było wcześniej, ale można poczytać jeszcze tutaj.

Moje potrawki wykonane na podstawie przepisów z blogu QuchniaWege, oraz przepisy prezentuję poniżej:


Naleśnikowe krokiety (przepis):


Kotlety fasolowe (przepis):




Lasagne z bakłażanem (przepis):


Wszystkie potrawy wychodzą pysznie, oczywiście sa też minimalnie modyfikowane ze względu na studencki tryb życia, czasem po prostu niektórych składników w szafce brakuje. Wtedy improwizacja baaardzo pomaga :).

wtorek, 28 maja 2013

Wracamy:)

Mam trochę zaległości w prowadzeniu bloga. Kilka fotek i przepisów czeka tylko w kolejce aby je wprowadzić w wielki świat internetu. Było trochę zmian, było oczywiście na sportowo, było kulinarnie, było romantycznie, było chaotycznie :). Ale o tym wszystkim wkrótce. Teraz trzeba się troszkę ogarnąć. Praca licencjacka napisana. Pora się zabrać za prawdziwą pracę, która jak na zawołanie sama do mnie przyszła. I pora na prawdziwe treningi biegowe i te rowerowe.
Ale to wszystko wkrótce..Teraz w ten tak bardzo deszczowy poranek cieszę się jeszcze tą chwilą spokoju zanim nastanie wariactwo dnia codziennego i te wszystkie "muszę" i "powinnam". Jeszcze przez te kilka chwil nic nie muszę i zamierzam napawać się szczęściem, które zawitało w moim życiu, najwyraźniej na bardzo długo.


sobota, 11 maja 2013

Lektury na weekend

Oczywiście w weekend tego nie ma szans przeczytać, ale za to jak fajnie to odciąga od pisania licencjatu czy robienia tłumaczeń :).


Kolarstwo i Triatlon udało mi się znaleźć w Miejskiej Bibliotece, więc nie jest tak kiepsko z zapasami ciekawych pozycji :). "Bez ograniczeń" to oczywiście książka o triatlonistce, pozycja, którą musiałam mieć obowiązkowo na swojej półce już na stałe, gdzie przyjmie zaszczytne miejsce koło książki Scotta Jurka.
Na ten moment udało mi się tylko zacząć Triatlon. Bardzo ciekawa książka, idea treningu opisana od podstaw, co, jak i dlaczego. Idealna dla zaczynających triatlonistów, czy w ogóle sportowców. Ale w moim przypadku muszę bardzo uważać na wszechogarniający mnie perfekcjonizm, bo najchętniej, to już teraz bym zaczęła wszystko trenować i już chciałabym być naj...Tak się niestety nie da, a może na szczęście :).


Virgin and slutty mojito ;]

Jakiś czas temu wypróbowałam przepis na Virgin Mojito wzięty z bloga On Egin Eta Topa http://oneginetatopa.blogspot.com/2013/04/virgin-mojito-prosty-i-sprawdzony.html

Była to imprezka, to chciałam zaserwować coś bardziej skomplikowanego niż soki, czy wódkę z Colą :). Ale większość osób nie piła alkoholu, więc były dość zadowolone z takiego urozmaicenia. Natomiast dla nas alkoholików, została wersja Slutty Mojito z wódeczką ;).



Sosnowiec, czyli jak nie pisać pracy licencjackiej

W ogóle zapomniałam napisać o zabawnej sytuacji z zeszłego tygodnia:).

Jest piękna niedziela, po należytym wypoczynku zasiadłam przy gazetkach i pysznym niedzielnym śniadanku (pancakes - przepis oczywiście z Runners'a :D), popijając herbatę z pokrzywy z ulubionego kubka ze Scottem Jurkiem. No idealny poranek:)!

Aż tu nagle dostaję telefon, czy nie chce sobie zrobić wycieczki do Sosnowca. Kolega, który wracał ze swojej wyprawy Majówkowej, z Krakowa (oczywiście na szosie :D). No i gdzieś w Sosnowcu kierownica się urwała, czekał go pieszy spacer aż do Mysłowic. Niby nic, ale wiadomo butów SPD szkoda, więc szedł na piechotę. No i co miałam zrobić, porzuciłam śniadanie, zapakowałam dla pechowca trochę nalesników i ruszyłam w drogę. Jego autem, bo moje w naprawie. Dodam, że nie lubię jeździć autem, dodatkowo sama i jeszcze autostradą. Jakoś tak od czasu wypadku chyba zostało. Pechowiec został znaleziony bez problemu. tak samo jak bez problemu tankował i płacił na stacji, w samych skarpetkach :D.

Pożegnanie

Dzisiaj ciężki dzień, ponieważ odesłałam do Holandii mojego psiaka, który był u mnie na tymczasie. Ciężko, bo dość długo byłam dla niego tym domkiem tymczasowym (ok. 4 miesięcy), moje wilkowate też go polubiło, no i ogólnie nasz Jokerek to taka poczciwa psina była. I człowiek sobie obiecywał, że płakać nie będzie, że tak da radę, no ale chyba jeszcze serducho bije mocno, bo dziś nie tylko z nieba lał porządny deszcz.

Z wczorajszej pożegnalnej imprezki dla Jokera:

Nie obyło się też bez akcentu rowerowego, bo podczas imprezki składana była kolarzówka, na której będę niedługo zaczynać naukę jazdy na tym typie roweru, czego już strasznie doczekać się nie mogę:). Sama kolarzówka jest podreperowana i pomalowana, bo wcześniej została za kilka złotych kupiona na złomowisku; :). Jeszcze kilka dni i zaczną się ciężki treningi:).



Konkursowe:)

Ostatnio bardzo często zajadam się koktajlem z przepisu znajdującego się tutaj.
A jako, że autorka zrobiła konkurs urodzinowy, a potrawy z jej bloga goszczą bardzo często w moim cotygodniowym menu, postanowiłam wziąć udział w konkursie, więc o to pierwsze zdjęcie:).


Link do bloga znajduje się w moich ulubionych blogach, które czytuję codziennie, ale zamieszczam go też tutaj:  http://quchniawege.blogspot.com/

wtorek, 7 maja 2013

Zabiegane życie

Oj, dawno mnie nie było. Zabiegana, zalatana jestem. Na majówkę zniknęłam na tydzień, nie było mnie dla nikogo, bo chcieliśmy sobie w końcu ze Słodziakiem odbić stracony czas. Ale było na sportowo, byłam kibicować jako wierna dziewczyna na zawodach w Krapkowicach


Byliśmy obejrzeć zawody kolarskie w Dębiu

Sami również na rowerku odwiedziliśmy Zamek w Rogowie. Zawitaliśmy do naszego Opolskiego zoo i na wystawę psów. Ciepła, zakochana majówka. Oczywiście nie obyło się bez treningów oraz gotowania. Jak tylko znajdę wolną chwilkę to zamieszczę fotki i przepisy.

A bilans treningowy z kwietnia prezentuje się całkiem ładnie:
BIEGANIE: 143 km
JAZDA NA ROWERZE: 286

Podniosłam sobie poprzeczkę dość wysoko, nie sądzę by ten miesiąc był aż tak owocny ze względu na pisanie pracy licencjackiej, czy chociaż łapanie prac dorywczych, ale kto wie:)?