O wycieczkach do Prószkowa pisałam już wcześniej TUTAJ.
Dzisiejszy trening szałem może nie był jeśli chodzi o tempo, ale po zimowym zastoju to wiadomo, że do formy wraca się powoli ;).
Ostatnio udaje się nam nawet w miarę zdrowo gotować - o dziwo wtedy gdy idę do pracy na 11 godzin jest większe prawdopodobieństwo, że ugotuję zdrowy posiłek niż gdy mam caaaały dzień wolnego ;).
Tutaj sałatka śmietnik - czyli co było i na co miałam wenę ;)
(ryż, roszponka, papryka, podsmażone pieczarki, szczypiorek, feta, cebula dymka, przyprawy)
A tutaj skorzystałam trochę z przepisu z TEGO bloga - świadomie jednak nie dałam ciecierzycy jak w przepisie autorki, ponieważ musiałam sobie zostawić na inne danie ;)
A dziś poza treningami i załatwianiem spraw na mieście (ach te banki i urzędy - niekończąca się opowieść) postanowiliśmy wziąć kolejnego tymczasa - my jednak bez dodatkowego zwierzaka za długo żyć nie możemy ;). Przedstawiamy więc 10-letnią Tośkę (po kąpieli), która na pewno na te 10 lat ani nie wygląda, ani się nie zachowuje ;). Ktoś chętny do adopcji? A może Wasi znajomi chcą zrobić jakiś dobry uczynek i zaadoptować przyjaciółkę na kolejne dobrych kilka lat życia (małe pieski żyją baaardzo długo!!)
Dzisiejszy dzień się jednak jeszcze nie skończył ;) - wieczorkiem śmigamy ze Słodziakiem na basen.
A na blogu wkrótce kilka recenzji, mój zakupowy szał i coś na co wiele pań czeka - odpowiedź na odwieczne pytanie: "Jak pokonać cellulit?" - ale to nie dziś ;).
Zupka smacznie wyglada i na pewno była pyszna, nawet bez ciecierzycy :)
OdpowiedzUsuńmój tato tam mieszka, fajnie się jedzie przez Winów bo tam te górki są :D
OdpowiedzUsuńOdnośnie czasopisma. Nie czytam, ale przede wszystkim dlatego, że mam za dużo czytania, a za mało czasu i powstrzymuje się przed kupowaniem świeżej prasy :) Myślę, że warto zainwestować paręnaście złoty :)
OdpowiedzUsuń