Bo się na rower chyba troszkę obraziłam. A raczej sama na siebie. Bo miał być raz wypad na kilkadziesiąt km, wyszło tylko 25...i to ledwo, ledwo. Taki był dzień słabszy, nogi jakieś nie te i nawet ta uparta psychika, która każe mi dalej biec ze złamaną nogą nie dała rady. No i tak mam uraz jakiś dziwny, że boję się dalej pojechać, nawet na moje stałe treningowe trasy 25-30 km. Ale dziś dostałam w prezencie tak bez okazji siodełko triathlonowe i od mamuśki zakupy (Lidl jest tani ;]) rowerowe, więc jutro no nie można nie pojechać gdzieś ;].
A żeby nie było, że rzeczy się wykluczają to pokazuję, że i pieski ze schroniska i rower można połączyć. Nawet te psiaki, co nie znają jeszcze roweru :).
Jeśli się piesek podoba to zapraszam TUTAJ.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz